Zagadnienie powołania staje w centrum dzisiejszej Liturgii Słowa, będąc kluczem łączącym wszystkie dzisiejsze czytania. Zrozumienie prawdy o tym, czym jest powołanie, jak powinniśmy je przyjmować i realizować, jest niezwykle ważne w świadomym podążaniu ścieżkami swojego życia. Jezus stawiając w dzisiejszej Ewangelii nieco prowokacyjne pytanie: Znacie drogę, dokąd Ja idę?,próbuje swoich słuchaczy skonfrontować z prawdą o tajemnicy powołania. Odpowiedź na postawione przez Jezusa pytanie, odnajduje się właśnie na ścieżkach własnego powołania. Bez odkrycia i podążania jego drogą, nie jest możliwe poznanie celu drogi Jezusa. Ponieważ właśnie tam, gdzie staram się realizować Bożą wolę, spotykam się z samym Bogiem. Poznając Boga, poznaję siebie. Zaczynam odkrywać w tym spotkaniu, kim jestem i jaki jest najgłębszy sens mojego życia. Dlatego Bóg powołuje nas nie po to, abyśmy zrealizowali jakieś zadanie, ale przede wszystkim, aby nas doprowadzić do spotkania z Sobą. W trudzie wypełniania powołania, najpierw jego odczytania i przyjęcia, a później w jego realizacji, Bóg pragnie odkryć prawdę o Sobie, jako Ojcu. On nigdy nie myśli o nas utylitarnie, nie patrzy na nas jak na zasoby ludzkie, które mają służyć budowaniu Kościoła. Ale spogląda na każdego z pełną troski miłością. Od samego początku przeznaczył nas do tego, abyśmy z Nim się zjednoczyli, stworzyli więź, relację miłości. Powołanie doczesne jest drogą, którą pragnie się On posłużyć, aby nas prowadzić do coraz głębszego spotkania. Może to czynić zupełnie inaczej niż byśmy się spodziewali. Wykorzystując wszystkie nasze sukcesy i porażki, a nawet życiowe przegrane, do odkrycia prawdy o Bogu, który jest najlepszym Ojcem.
Dlatego celem ostatecznym każdego powołania, nie będzie nigdy to co doczesne, np. szczęście, zdrowie, bezpieczeństwo lub zrealizowanie swoich ambicji i zamierzeń, ale przede wszystkim i nade wszystko, nasze zbawienie, życie wieczne – życie w Bogu. To dlatego Chrystus zaczyna dzisiejszą naukę o drodze powołania od obietnicy: Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Jezus przychodzi, aby nas poprowadzić. Stać się naszą drogą, prawdą i życiem. Abyśmy w Nim zostali wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym.
Każde powołanie nieuchronnie będzie prowadzić do odkrycia tej niezwykłej godności, jaką Bóg złożył w każdym z nas. Dlatego nie jest najważniejsze co robię, ale jak w tym wszystkim odnajduję bliskość z Bogiem. Na ile moja codzienność z Nim mnie jednoczy. Droga do tego nie zawsze musi się pokrywać z moimi planami, ale podobnie jak Jezusa może czasem prowadzić przez ogołocenie, z tego co wydawało się być niezbędne dla Jego doczesnej misji. Porzucają Go jego uczniowie, zostaje odebrane Mu dobre imię i autorytet, aż wreszcie zostaje zabity. W przedziwny sposób ta droga Jezusa, jeśli próbujemy być Jego uczniami, odciska swoje piętno na życiu każdego z nas. Dlatego rysem każdego powołania jest jakaś forma ofiary i daru. Droga wyboru wartości, dla których jesteśmy gotowi poświęcić swoje życie. Tak, aby w nas wypełniła się Jezusowa obietnica: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych uczyni.