Królowanie najczęściej kojarzy się nam z potęgą jaką dysponuje władca, którą podporządkowuje sobie poddanych. Często nie licząc się z ich zdaniem i potrzebami. Bo ostatecznie najważniejsza okazuje się racja stanu. Na szczęście Jezus, chociaż jest Królem, nie wpisuje się w taki porządek władzy. Jego królestwo i władza jaką sprawuje nie przypominają żadnej innej znanej na ziemi. To co odróżnia Jezusa od władców tego świata, to miłość do obywateli Jego królestwa. Miłość która sprawia, że jest gotowy oddać za nich swoje życie. To właśnie tę prawdę podkreśla św. Jan zapowiadając przyjście ostateczne Jezusa, który uczyni nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego. W tej myśli św. Jan łączy królestwo z rolą kapłańską, która wyraża się w składaniu ofiary. Pokazuje, że sprawowanie władzy królewskiej oznacza podjęcie odpowiedzialności za to co jest nam powierzone. To droga Jezusa, droga odpowiedzialnej miłości, która sprawia, że sam staje się Kapłanem i Ofiarą złożoną za nas. Pragnie w ten sposób przekonać nas swoją miłością, do poddania się Jego władzy. Władzy, której nie musimy się lękać, bo zawsze będzie sprawowana z troską o nas. W tym wyraża się prawdziwa wielkość. Ponieważ jak mówił ks. Jerzy Popieuszko: Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości. Dlatego Bóg nie stosuje metod przemocowych, ale ofiarowując nam swoją miłość pozostawia nam wybór. To ona ma być ostatecznym argumentem. Dlatego w Jezusie Bóg nieustannie podejmuje z nami dialog. Ponieważ wciąż zagraża nam mentalność Piłata. Kształtująca w nas przekonanie, że panowanie Jezusa musimy wpisać w jakiś znany nam schemat, który pozwoli nam zachować własne status quo, wygodne dla nas. W ten sposób nie raz intencje przypisywane Bogu, mogą sprawiać, że odrzucimy propozycję drogi, jaką nam ukazał. Nie będziemy chcieli przyjąć prawdy o własnej kondycji i roli do jakiej zaprosił nas Stwórca. A tym bardziej stać się obrońcą Bożego porządku i prawa. Obrońcą, który nie wymachuje szabelką, ale pozwala się ukrzyżować w imię miłości.
Bo każda miłość wymaga rezygnacji z tego, co chcemy, na co mamy ochotę, na rzecz tego, co chciałaby kochana osoba. Podobnie miłość do Boga wymaga takiej ofiary, która pozwala pokonać egoizm, przeszkadzający w szukaniu tego co jest właściwe, co jest dobre i chciane przez Boga. Dlatego potrzeba w życiu każdego z nas drogi wyrzeczeń. Stanowczego „nie” wobec rodzących się w nas nieuporządkowanych pragnień. Tak abyśmy dorastali do miary człowieka wolnego, człowieka, który kieruje się prawem miłości.