Bóg przychodzi w tym co jest małe. Znakiem tego jest Betlejem. W tym niepozornym mieście ma wypełnić się obietnica Micheasza, narodzin Tego, który powstanie i będzie pasł mocą Pańską, w majestacie imienia Pana. Bóg pragnie prowadzić człowieka, czyniąc to zawsze w sposób niezwykle delikatny i nienarzucający się. Dlatego staje się człowiekiem, aby dzielić z nami naszą codzienność. Idąc pośród nas chce nauczyć wypełnienia woli Boga. Pokazuje, że relacja z Bogiem nie polega na wymianie dóbr, ofiar za okazaną nam łaskę, ale jest relacją miłości. Bóg pochyla się nad nami, nie dlatego, że Mu coś dajemy, ale dlatego, że nas kocha. Na Jego miłość nie musimy zasługiwać, trzeba ją tylko przyjąć. To dlatego Jezus staje się człowiekiem, aby w sobie połączyć dwa światy do tej pory oddzielone przez grzech. Zgadza się na uniżenie, na ofiarę ze swojego życia, abyśmy mogli przekroczyć naszą słabość i przyjąć dar świętości, życia w Nim.
Bóg przychodzi do człowieka, pragnąc być blisko naszych spraw. W Jezusie burzy porządek ofiarniczy – Starego Testamentu. Stając się ofiarą, przypominając o porządku miłości. To prawda, o którą trzeba odkrywać. Prawda, która w dzisiejszej Ewangelii, chociaż się jeszcze nie objawiona w Jezusie, została odczytana i zrozumiana w czystym sercu Maryi. Prawda o Bogu, który wychodzi do człowieka. To przeświadczenie sprawiło, że Maryja wyrusza, jak pisze Ewangelista z pośpiechem, do swojej krewnej, aby podzielić się z nią Dobrą Nowiną.
Przyjęcie, a nawet więcej, należałoby powiedzieć przeżycie i doświadczenie tej prawdy otwiera nas na siebie samych i innych. Bo zaczynamy uczyć się patrzeć na świat oczami Boga. Porzucamy wiele stereotypów, w myśleniu o sobie i innych. Stajemy się wrażliwsi na drugiego człowieka, którego zaczynamy widzieć jako zadanie, powierzone nam przez samego Boga. I właśnie w tym spotkaniu z drugim, jako darem i zadaniem, możemy odnaleźć drogę swojego powołania. Wiele problemów rodzi się właśnie z tego braku spotkania z bliźnim, które byłoby na tyle głębokie, aby przynieść nam doświadczenie Boga. Warto uświadomić sobie, że właśnie inny człowiek, czasem wydawałoby się spotkany przypadkowo, jest moją osobistą ścieżką prowadzącą do Boga. Dlatego Jezus uczy nas tej gotowości serca, jakim kierowała się Maryja, otwarcia na drugiego, z którym możemy dzielić się Dobrą Nowiną. Abyśmy stali się świadkami, niosącymi innym Boga, który jest w nas, jednocześnie pomagając odkrywać Go w innych.