
Bóg pisze na krzywych liniach ludzkich planów. Tę prawdę dobrze ukazuje nam historia cudzołożnicy z dzisiejszej Ewangelii. Czytając opis tych wydarzeń może się wydawać, że jej sytuacja jest beznadziejna, że nie uda się jej cało z niej wyjść. Uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzając ją do Jezusa, chcą sprowokować Go do wydania opinii, która mogłaby być powodem oskarżenia Nauczyciela. Sądzą, że stanowisko jakie wyrazi Jezus, zarówno próba obrony, jak i oskarżenia tej niewiasty, będzie mogła im posłużyć jako pretekst do pokazania Jego obłudy. Dążąc do tego nie liczą się z konsekwencjami jakie dotkną kobietę. Jest ona dla nich tylko środkiem do osiągnięcia celu, ośmieszenia Nauczyciela. Jezus jednak w sposób nieoczekiwany wykorzystuje tę sytuacje dla jej dobra. Jej grzech i słabość nie jest dla Niego problemem, ale wezwaniem do miłości, gotowej przebaczyć. W tej scenie możemy odnaleźć zapowiedź nowej logiki wiary, wezwania, które proroczo wypowiada Izajasz: Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie.
Jezus wykorzystuje sytuację jaką sprowokowali uczeni w Piśmie i faryzeusze, aby obnażyć ich prawdziwe intencje, przede wszystkim jednak pochyla się nad przyprowadzoną do Niego cudzołożnicą. To doświadczenie pełne lęku, jest dla niej sytuacją zmieniającą jej sposób myślenia i patrzenia na siebie. Stając wobec realnego zagrożenia utraty życia, otwiera się na nadzieję nowego życia. Dzięki prowokacji jaką przeprowadzili przeciwnicy Jezusa udaje się Mu dotrzeć do skruszonego serca grzesznicy.
Jezus pokazuje, że liczy się przede wszystkim to co jest teraz, przekonuje, że przeszłość jest fundamentem, na którym chce On budować. Nawet jeśli wydaje się nam, że przeszłość obciąża nas grzechem i rodzącą się z niego niemocą zmiany, On trzyma rękę na pulsie. Przychodzi, aby nas zbawić i wyzwolić, a nie potępić. Ofiarowuje nam łaskę przebaczenia, otwierającą nas na dar Nowego Życia. Dla Boga liczy się teraz, to gdzie jesteśmy w tym momencie. Choćby chwila w jakiej się znajdujemy wydawała się najbardziej pogmatwana, będzie trwał przy nas, nawet jeśli inni odejdą. Bóg ma moc wyprowadzić nas na środek, aby skonfrontować z rzeczywistością, pozwalając nam zostawić przeszłość i przyjąć łaskę. Ważne, aby w takich chwilach otworzyć się na Jezusa, nie kontemplować swojego lęku i grzechu. Pozwolić Jemu przemieniać nasze serca, tak abyśmy mogli powtórzyć za Pawłem: Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana.