Jaka jest moja sprawiedliwość? To czym się kieruję, co uważam za słuszne w moich codziennych wyborach. Dla wielu z nas, nie mam wątpliwości, że będą to przykazania. Dla nas, uczniów Jezusa, są one nauką pomagającą nam zrozumieć to co jest właściwe, zgodne z Bożym zamysłem. To co jest dla nas naprawdę dobre. Przykazania są pełnymi troski wskazaniami, propozycjami jakie daje nam Bóg. Same przykazania jednak, zresztą jak każdego z praw, nie są w stanie w pełni i do końca opisać złożoności naszego życia. Przewidzieć wszystkie sytuacje i literalnie określić jak powinniśmy widzieć i rozumieć rzeczywistość. Tym bardziej wydaje się komplikować sytuacje pojęcie grzechu, który jest owocem braku sprawiedliwości, czyli nie oddania tego co się należy Bogu i ludziom w konkretnej sytuacji. Sytuacji, w której nie chodzi tylko o powinność moralną, o to co jest dobre a co złe, ale chodzi o coś więcej o moją osobistą relację z Bogiem. O to jak kocham i w imię tej miłości jakie podejmuję decyzję.
Bóg nie chce widzieć w nas niewolników, roboty spełniające jego wolę. Gdyby tak było to po prostu nie ofiarowałby nam wolnej woli. Bez niej jednak nie bylibyśmy w stanie kochać. A na tym Bogu zależy najbardziej. Pragnie On nas nauczyć miłości, do tego nas stworzył. Ponieważ tylko ona prowadzi do życia. Co jest głęboko logiczne, skoro Bóg jest miłością a w nim jest życie. Przykazania są zatem dla nas podpowiedzią, dzięki której kształtujemy w sobie przestrzeń na miłość. Czyli na obecność Boga. Same przykazania nie czynią nas lepszymi. Nie wystarczy je spełniać, aby być dzieckiem Boga. One są ścieżką, którą chce prowadzić nas Bóg. Drogą na której odkrywamy cichy Boży głos, pokazujący i uzdalniający do wyboru dobra.
Łatwo przychodzi nam lekceważyć Boże natchnienia, bo w nich do niczego Bóg nas nie zmusza, ale proponuje drogę miłości, która będzie wiele kosztować. Ponieważ to co wartościowe zawsze kosztuje. Aby nie pozostać głuchym na ten głos, konieczne jest zachowanie tej sprawiedliwości, jaką w nas kształtuje przestrzeganie przykazań. Nazywamy to stanem łaski uświęcającej, stanem wolności, w której pozwalamy Bogu działać w naszym życiu i jesteśmy zdolni właściwie rozeznawać sytuację. Gotowi, jednoznacznie opowiedzieć się za dobrem i odrzucić zło. Dobrem i złem, które będę potrafił właściwie ocenić dzięki Bożej łasce, w tym co staje przede mną. Droga chrześcijanina to droga ciągłego rozeznawania, droga na której powinienem wystrzegać się sztywnych sądów rzeczywistości, bo jest ona zbyt złożona. Aby poddać się Bożemu prowadzeniu, być otwartym na Boże natchnienia, które nieraz mogą nas zaskoczyć, warto uczynić swoją osobistą modlitwą słowa psalmu: Naucz mnie, Panie, drogi Twoich ustaw, bym ich przestrzegał do końca. Ucz mnie, bym przestrzegał Twego Prawa i zachowywał je całym sercem.