Przecież święty nie jestem! Ileż razy zdarzyło się nam podobnie myśleć lub wypowiadać. Jak niewłaściwy jest to sposób myślenia i niebezpieczny dla rozwoju naszej wiary, ukazują nam dzisiejsze czytania. Słyszymy w nich, że Bóg już w Starym Testamencie mówi do społeczności Izraela: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! O ileż bardziej to wezwanie jest aktualne, dzisiaj po przyjściu Chrystusa, który zburzył mur oddzielający nas od Boga, mur naszych grzechów. Uczynił nas zdolnymi przyjąć łaskę, pozwalającą zbliżyć się do Boga, a nawet więcej stawać się podobnymi do Niego: Świętymi tak jak On jest Święty.
Droga do odkrycia tajemnicy świętości, nie jest w nas, ale w Tym, który jest Święty. Świętość jest zawsze darem, jaki daje nam Bóg. Darem, który pragnie On ofiarować wszystkim bez wyjątku. Można powiedzieć, że bez pragnienia bycia świętym, nie mogę być chrześcijaninem, uczniem Jezusa. Bo właśnie dlatego stał się On jednym z nas, aby uzdolnić nas do pełnego zrealizowania tego wezwania do świętości. Jezus przyszedł, abyśmy w Nim stali się świętymi, aby pokonać grzech, który nam w tym przeszkadza.
Dlatego św. Paweł powie: Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście. Nie ma innej drogi dla chrześcijanina, jak droga świętości. Jest to droga odkrywania w sobie Bożej obecności, która upodabnia nas w naszym działaniu do Stwórcy . Pierwszym krokiem na tej drodze, jaką chce prowadzić nas Jezus, jest poznanie prawdy o Bogu, który jest kochającym Ojcem. W swoim działaniu zawsze pełnym miłosierdzia. Taką prawdę o Bogu Ojcu, który jest samą Miłością, pragnie objawić nam Jezus. O Nim śpiewa psalmista: Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca.
Uświadomienie sobie tego jak bardzo jestem kochany przez Boga, jak wielkie jest Jego miłosierdzie, odpuszczające mi grzechy, pozwala przekroczyć siebie, zaprzeć się starego człowieka w jego egoizmie i grzechu. Bo Boża miłość, jest kluczem otwierającym najgłębsze pokłady naszego serca. Wzywa nas do odpowiedzi, do większej miłości. W imię, której będziemy gotowi nie stawiać oporu złemu. Tak, aby podobnie jak Bóg, swoją dobrocią zmieniać innych. Wyrwać z ich zamkniętego kręgu nienawiści i żalu, braku przebaczenia. Tylko mocą Boga, przed którym staniemy z naszą niemocą kochania, z naszymi ograniczeniami, z brakiem dobra jaki odkrywamy w sobie, z tą mocą będzie możliwe wypełnienie tego ostatecznego przykazania miłości nieprzyjaciół. Jest to możliwe tylko w Bogu, jest to owocem świętości – Bożego Królestwa, jakie Bóg czyni w nas. Taka jest droga zwykłych chrześcijan, każdego z nas – świętych, którzy usiłują w codzienności życia na przeróżne sposoby odpowiadać: Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus!