Aby spotkać się z Bogiem konieczne jest czasem wyjście z codziennego zgiełku. Obrazem takiego wyjścia jest dzisiejsza góra Tabor. Jest to samotne majestatyczne wzniesienie sięgające prawie 600 metrów n.p.m. Chrystus wybiera właśnie to miejsce dla jednego z najbardziej niezwykłych doświadczeń jakie spotkało Apostołów. Czas wędrówki, zapewne wielogodzinny, przygotowuje serca i umysły uczniów, do otwarcia się na prawdę, którą ukaże im o sobie Mistrz.
Podobnie Bóg postępuje z Abramem, wyprowadzając go z ziemi rodzinnej. Możemy się domyślać, że również i nas prowadzi podobną drogą. Do spotkania Boga potrzeba ciszy, w której zostawia się codzienność. Bóg mówi w ciszy. Ważne jest podjęcie trudu zdobycia przestrzeni dla Boga, odnalezienia swojej góry Tabor. To pierwsze zadanie jakie stawia przed nami dzisiejsza Liturgia Słowa. Podejście pod stromą górę, odpowiedź na zaproszenie Jezusa trud pójścia za Nim, jest początkiem drogi duchowej, jaką chce poprowadzić Jezus swoich Apostołów i nas.
Kiedy osiągnęli cel przemienił się wobec nich. Ukazaniu się Boskiej chwały Jezusa, która skrywała się do tej pory w Jego człowieczeństwie, towarzyszą dwaj świadkowie, Mojżesz i Eliasz. Pierwszy pokazuje, że w Jezusie wypełnia się prawo, które przygotowywało do przyjęcia Mesjasza i daru nowego życia. Drugim świadkiem jest Eliasz, ten który był wniebowzięty, zachowany do tego, aby ogłosić Jego przyjście. Zarówno Mojżesz jak i Eliasz pokazują, że Jezus jest zapowiedzianym i wyczekiwanym Mesjaszem, że w nim wypełniają się obietnice i prawo.
To doświadczenie przemienionego Jezusa, dla Apostołów jest czymś niezwykłym. Sprawia, że Piotr chce je zachować, chce trwać przy takim Jezusie. Pragnie tej bliskości z Bogiem, której nigdy wcześniej w taki sposób nie doświadczył. Dlatego proponuję coś absurdalnego, mówi: Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Próbuje ludzkimi środkami zatrzymać obecność Boga. Zachować ją w przygotowanych przez siebie namiotach.
Widzimy jednak, że złudzenie zatrzymania tego doświadczenia, jest mu odebrane, zanim zdążył wypowiedzieć swoje pragnienie. Przychodzi obłok, który zasłania to co było dla Apostołów tak niezwykłe, to co chcieli zachować. Doświadczenie zostaje zastąpione konkretnym wezwaniem: Jego słuchajcie!
Góra Tabor jest symbolem naszego spotkania z Bogiem. Możemy w tym doświadczeniu Apostołów, bez problemu odnaleźć siebie. Ileż razy podobnie jak Piotr byliśmy gotowi stawiać namioty, aby zachować smak modlitwy, wewnętrznych poruszeń, pokoju serca, szukając takich a nie innych emocji. Ileż razy utożsamialiśmy takie a nie inne doświadczenie duchowe z Bożą obecnością. Szukając wiary w wymiarze przyżyciowym. Jezus chce nas wyprowadzić na górę Tabor, gdzie nie jest najważniejsze doświadczenie, przeżycie, emocje, ale wezwanie do posłuszeństwa – konkret wiary. Wiary, która pozostaje tajemnicą, zakrytą obłokiem. Trzeba tej zgody w przyjęciu Boga jaki staje przede mną, jaki się mi objawia. Zgody na pozostawienie tego czego pragnę i oczekuję. Gdyż wierze nie chodzi o to co czuję, ale o to kogo słucham.