Śmierć w wyniku odwodnienia organizmu może nastąpić w ciągu 3 dni, a nawet szybciej w przypadku upalnej pogody. Dlatego wystarczyło dosłownie kilkadziesiąt godzin, aby Izrael wyprowadzony na pustynię zaczął szemrać, jak słyszymy w pierwszym czytaniu, będąc gotowym nawet zabić Mojżesza. W granicznych sytuacjach, skrajnie trudnych potrafią rodzić się w nas demony. Pragnienie jest głęboko wpisane w naszą naturę. Jest to jedna z podstawowych potrzeb. W dzisiejszych czytaniach staje się ono znakiem duchowej drogi, można powiedzieć sposobem, w którym Bóg próbuje nas poprowadzi w głębie naszych prawdziwych potrzeb.
Bóg stworzył człowieka wpisując naszą naturę w świat materii, ograniczonej naszą cielesnością i jej potrzebami. Doświadczamy tego, że ich zaspokojenie, nie jest w stanie wyczerpać głębi potrzeb jakie w sobie nosimy. Ponieważ człowiek nie może się wyczerpać i spełnić tylko w wymiarze materialnym. Zaspokojenie tych potrzeb, rodzi nieuchronnie głód tego co duchowe, rodzi pustkę.
W takiej sytuacji zdaje się znajdować Samarytanka z dzisiejszej Ewangelii. Szuka czegoś więcej niż może dać jej dotychczasowe życie. Nosi w sobie pragnienie, którego nie potrafi określić. W dłuższej wersji dzisiejszej perykopy odnajdujemy informację o jej osobistym życiu. Jezus prosi, aby zawołała swojego męża. Prowokuje do skonfrontowania się z sytuacją życiową w jakiej się znajduje. Dialog z Jezusem odkrywa i ukazuje jej nieuporządkowanie w relacjach. Dowiadujemy się, że oto miała już pięciu mężów. Nie wiemy dlaczego tak było, ale możemy się domyślać, że jest z tym związane nieuporządkowane pragnienie miłości. Pragnienie, które nie zostało zaspokojone, bo być może było przeżywane za bardzo w wymiarze fizycznym. Tego nie wiemy. Widzimy jednak, że Chrystus odwołuje się do doświadczenia jej życia, do jej pragnienia, tego najbardziej przyziemnego, które sprawiło, że przyszła do studni. Co również możemy odczytywać symbolicznie, ze względu na czas w jakim przychodzi zaczerpnąć wodę, w samo południe. O tej porze raczej nie wychodzi się z domu, ponieważ żar lejący się z nieba może być nieznośny. Jej pragnienie jest na tyle mocne, że pokonuje ten trud. Z tego właśnie pragnienia zwykłej wody, Jezus podprowadza ją do odkrycia pragnienia, które tylko On może zaspokoić. Pragnienia prawdziwego i głębokiego życia.
Dzisiejsze spotkanie Jezusa z Samarytanką pokazuje, jak ważne jest wyjście z własnych schematów i odkrycie pragnienia tej głębi życia, jaką Bóg zaszczepił w każdego z nas. Potrzeba doprowadzić niejako do konfrontacji Jezusa, z tym wszystkim gdzie dzisiaj jesteśmy, z każdym wymiarem naszego życia. Możemy być pewni, że jeśli przyniesiemy do Jezusa nasze pragnienia, takie jakie są dzisiaj, choćby były najbardziej przyziemne i małostkowe, On nie zgorszy się nimi, ani się nie zdziwi. Przez to co przeżywamy, będzie chciał wejść z nami w dialog. Możemy być pewni, że będzie chciał pokazać nam drogę do harmonii życia, w którym odnajdziemy siłę do podporządkowania naszych dzisiejszych pragnień woli Bożej. Pozwalając nam stawać się ludźmi żyjącymi według Ducha i prawdy.