„Cierpimy z powodu cierpliwości Boga”. To dziwne wydawałoby się stwierdzenie, wypowiedział w jednej z pierwszych swoich homilii Ojciec święty Benedykt XVI.
„Cierpimy z powodu cierpliwości Boga”. Jak zrozumieć te słowa i czym spowodowane jest to cierpienie? Jeżeli zastanowimy się nad sposobem w jaki Bóg działa w naszym życiu, to jestem przekonany, że każdy z nas znajdzie takie momenty, w których przeżywał pewnego rodzaju irytację, gniew, poczucie niesprawiedliwości. Zapewne większość z nas, kiedyś doświadczyła pewnego rodzaju żalu, że Bóg nie karze tych, którzy na to zasługują. Wydaje się, że pozwala na grzech, zamiast zesłać deszcz ognia i siarki, pogrążając wszelką niesprawiedliwość. Chcielibyśmy, aby Bóg działał natychmiast, grzech był ukarany, niewinni byli chronieni, sprawiedliwość zachowana, a jej brak obnażony. Bóg zaś bardzo często zdaje się milczeć. Co więcej wydaje się tolerować niesprawiedliwość? Lecz czy na pewno milczy? Czy jest bezsilny wobec zła?
Bóg cierpliwie czeka, na każdego z nas. Na naszą dobrowolną odpowiedź miłości. Czeka, przynosząc dar pokoju serca, którym pragnie nas umacniać i kształtować. W tym oczekiwaniu najpełniej ukazuje się miłosierdzie Boga, niosącego pokój, który pragnie dać nam ten największy z darów – Miłość. Więc cierpliwie znosi, naszą letniość, brak zaangażowania, naszą bylejakość w miłości do Niego. Znosi naszą słabość i grzeszność, brak miłości wzajemnej. Wytrzymuje to wszystko, bo nie chce nikogo zastraszać, wzbudzać lęk, wymuszać pewne postawy i zachowania zgodne z tym jakich On by oczekiwał, do jakich nas powołuje w swoich przykazaniach. Daje nam ten czas, doczesnego naszego życia, w którym obdarza człowieka wolnością. Uzdalniając go do wyboru tej miłości, w sposób nieprzymuszony. Tak delikatny może być tylko Bóg. Tylko On ma tyle siły, aby umierać na krzyżu z miłości do tych, którzy Go nie kochają. Objawia się w tym niezgłębione miłosierdzie Boga, który wciąż na mnie czeka, wyciągając ręce przebite moim grzechem, wypowiadając ciche i pełne miłości orędzie pokoju. Jakże trudne jest zrozumienie tej prawdy o Bogu cierpliwie czekającym na człowieka.
Chociaż może się to wydawać słabością Boga, a Jego miłosierdzie może być traktowane jako pobłażanie, nie przestanie On być Bogiem pokoju, Bogiem cierpliwej miłości. Nie powinniśmy jednak sądzić, że ta Miłość jest słaba. Jest ona bardzo konsekwentna. Tak bardzo, że pokonuje śmierć, pozostając dla tych, którzy Ją odrzucili, aby nic, ani śmierć, ani grzech nie mogły Jej oddzielić od tych, których ukochała od początku istnienia. Jedyne co może zamknąć nasze serca przed tą Miłością, to nasz wybór. Św. Siostra Faustyna zdaje się najlepiej o tym przekonywać, przekazując wizje piekła, jakie objawił jej Bóg. Piekła, które nie było puste. Bóg jest Miłością, która zrobi wszystko, aby człowiek był zbawiony. Zanurzony w Bożej miłości, odnalazł swoje miejsce w niebie. Bo bez tej Miłości nie można odnaleźć drogi, która tam prowadzi. Nie chce jednak nas przymuszać do jej przyjęcia. Bo do miłości nie można nikogo zmusić.