Wsłuchując się w słowa dzisiejszej Ewangelii, aż chce się zapytać: Czy Chrystus nie żąda od nas zbyt wiele? Wymagając od nas miłości absolutnej, której mają być podporządkowane wszystkie nasze relacje międzyludzkie, nawet te z najbliższymi. W tym wezwaniu Chrystus może się wydawać niezwykle zaborczy i zazdrosny. A nawet gdyby jeszcze było tego mało, Jezus mówi o poświęceniu tak wielkim, że w imię miłości do Niego, mamy być gotowi oddać swoje życie. Mamy być gotowi zanurzyć się w Jego śmierć.
Zapewne bez przyjścia Chrystusa na ziemię i przykładu życia jaki pozostawił, trudno byłoby nam zgodzić się na tak radykalne i bezkompromisowe wezwanie do miłości, której mamy podporządkować całe nasze życie. W pełni można je pojąć dopiero wtedy, kiedy staniemy wobec wydarzeń krzyża. Aby zrozumieć jezusowy radykalizm, potrzeba spojrzeć niejako w oczy Chrystusa konającego na krzyżu i uzmysłowić sobie, że nasz Pan i Stwórca, sam jako pierwszy pozostał wierny temu wezwaniu. W imię Miłości, tej przedwiecznej, zaparł się siebie i wyrzekł się wszystkiego co pragnął posiadać jako człowiek. Pozostawia bezpieczny dom rodzinny i idzie głosić naukę posłuszny woli Ojca Niebieskiego. Daje temu wyraz kiedy przybywają do niego bliscy, którzy zaniepokojeni tym co o nim mówiono, chcą z nim porozmawiać. Słysząc to prowokacyjnie pyta: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, powiedział: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką. Jeszcze pełniej to wezwanie do miłości Boga ponad wszystko, wybrzmiewa w wydarzeniu, które nazywamy testamentem z krzyża. Kiedy będąc ukrzyżowany powierza Janowi swoją matkę, mówi do niej: Niewiasto, oto syn Twój. A do ucznia: Oto Matka twoja. W tak trudnej dla siebie chwili nie zatrzymuje miłości matki dla siebie, ale ze względu na Tego, który Go posłał, chce się tą miłością dzielić, oddać ją na służbę Bogu.
Chrystus żyje radykalnie nauką którą głosi. Dlatego ma prawo żądać tego co sam przeżył. Doskonale zna On wartość ludzkich wyborów, ich trud i ciężar wierności. Nie dąży do tego, aby nas podporządkować i złamać, ale pragnie uczynić nas zdolnymi do większej miłości. Na wzór tej, którą Bóg nas ukochał. Bez tej Miłości, nie można właściwie przeżywać jakichkolwiek relacji. Dlatego mówi się, że jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. Bóg obecny w naszej codzienności jest najlepszym gwarantem i ochroną miłości, czyniąc ją dojrzałą. Warto zatem spojrzeć, na te trudne wymagania jakie Jezus stawia dzisiaj przed nami, jako na pełne czułości i troski słowa kierujące nas ku drodze prawdziwej miłości. Jej poszukiwanie zawsze będzie związane z ofiarą i poświęceniem. Miłość prawdziwa nigdy nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Wpisuje się w nią zgoda na zaparcie się siebie. Uśmiercania w sobie tego wszystkiego co ogranicza miłość, naszych egoizmów i pychy miłości własnej. Dlatego kochający Bóg zapewnia nas: Zaprawdę kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je znajdzie. Bo miłość to życie!