Dzisiejsza przypowieść jest zapowiedzią odrzucenia Jezusa. Odrzucenia tego niezwykłego znaku Miłości Boga, który ukaże się w Chrystusie. Wszechmocny Pan, Stwórca, Przedwieczny wchodzi w czas i przestrzeń przyjmuje postać człowieka, którego ciało i krew są zapowiedzą jeszcze większego daru miłości. Znaku pokarmu, w którym przyjdzie sam Bóg. Właśnie taką tajemnicę, którą Kościół nazwie Eucharystią, zapowiada Izajasz. Nie rozumie on zapewne głębi proroctwa, które wypowiada. Bóg zaprasza na ucztę, na której stanie się barankiem ofiarnym, pokarmem dającym życie wieczne. To prawda, którą bardzo trudno zrozumieć, ponieważ przerasta ona nasze rozumienie Boga. Dlatego była ona tak trudna do przyjęcia przez ortodoksyjnych Żydów. Jednak problemem, na jaki wskazuje Pan, nie jest tutaj zwątpienie, ani brak wiary. Jezus pokazuje, że zaproszeni goście, w których możemy widzieć między innymi współczesnych Jezusowi Żydów, zwłaszcza uczonych w Prawie i Faryzeuszy, nie przychodzą na ucztę ponieważ zajmują się swoimi sprawami. Nie przyjmują zaproszenia, bo poukładali sobie grafik życia, tak że nie ma w nim miejsca na Bożą propozycję, na dar uczty z Królewskim Synem. Może nas dziwić ich postawa, zwłaszcza, że Król nie chce niczego im odbierać. Pragnie im ofiarować niezwykłą godność – gości weselnych. Tych, którzy dzięki zaproszeniu na królewską ucztę, będą mogli zasiąść z Synem Królewskim do jednego stołu, stając się niejako równi Jemu.
Są oni przykładem ludzi zatwardziałego serca. Tych, którzy popełniają grzech przeciwko Duchowi św., odrzucając wszystko co Bóg przed nimi stawia, każdego Bożego posłańca, każde natchnienie i myśl. W pewnym momencie przestają nawet stwarzać pozory, już się nie tłumaczą, zatracają się w życiu dla siebie. Jest to proces, który może niepozornie dotknąć wiary każdego z nas. Życie, w którym szukamy siebie, w którym Bóg jest postawiony na marginesie, a nawet staje się wrogiem. Nie musi to obejmować wszystkich spraw naszego życia i postaw, może wyrażać się tylko w jakiś jego wymiarach, w którym nie chcemy iść drogą ofiary i daru, drogą Eucharystii. Taką postawę może obnażać dalsza część przypowieści. Gość, który znajduje się na uczcie nie posiadając płaszcza weselnego, jest tym, który przyszedł, ale nie traktuje poważnie Bożego zaproszenia. Jest tam bo został przymuszony, bo tak wypada, bo można się najeść do syta i z wielu innych powodów. Jest na uczcie, ale nie przyjmuje jej reguł i zasad.
Jednym ze znaczeń jakie można przypisać szacie weselnej jest stan łaski uświęcającej. Z takiego spojrzenia na ten obraz może rodzić się pytanie: Jaki jest stan mojej duszy? Czy chodzę na tyle często do spowiedzi, aby zasiadać z Bogiem do wspólnego stołu? Tutaj warto również zobaczyć, że Eucharystia czyli królewska uczta to nie tylko czas spędzony w kościele, ale również moje życie, codzienność podejmowane z ofiarą i w posłuszeństwie Bogu. Chrześcijanin jest wezwany, aby żyć na wzór Eucharystyczny, do tego jest niezbędny stan łaski uświęcającej. Bądźmy zatem przygotowani czystym sercem i otwartym umysłem, abyśmy mogli odpowiedzieć Bogu w każdej chwili na Jego zaproszenie, zostawiając własne plany. Ufając, że Boża propozycja jest najlepszą dla nas. Pamiętając, że wielu jest powołanych, lecz mało wybranych. Obyśmy znaleźli się w ich gronie.