Refren dzisiejszego psalmu: „Wśród narodów głoście chwałę Pana” przypomina o zadaniu jakie Bóg powierzył swoim wyznawcom. Dzisiaj to zadanie i misje realizuje Kościół. Przypomina nam o tym dzisiejsza Niedziela, nazywana „Misyjną”, ukazując, że do jej podjęcia są wezwani nie tylko ci, których potocznie nazywamy „misjonarzami”, ale wszyscy należący do Kościoła.
W jaki sposób zatem powinniśmy podjąć się zadania głoszenia chwały Pana? W odpowiedzi na to pytanie pomaga nam dzisiaj drugie czytanie. Św. Paweł mówi w nim o ogłoszeniu Ewangelii, które nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego z wielką mocą przekonywania. Nie chodzi zatem tutaj tylko o głoszenie nauki, ale przede wszystkim o moc, która ujawnia się poprzez to przekonywanie, która sprawia, że Chrystus staje się żywym Bogiem i przyjacielem. Wszyscy jesteśmy nosicielami tej mocy, jest ona w nas, w naszym dojrzale przeżywanym chrześcijaństwie. Chodzi zatem o tożsamość, jaka ukazuje się w życiu wiernych, o świadectwo życia, które niesie światło wiary, stając się jej znakiem.
Tutaj pojawia się współczesny problem z misją Kościoła, gdyż ci którzy przyjęli dziedzictwo wiary, jako jedni z pierwszych, dzisiaj coraz bardziej gubią swoją tożsamość. Sprawiając, że głos misjonarzy staje się pusty i nie autentyczny. Mam na myśli tutaj Kościoły Europy, których cząstkę stanowimy. Ten problem bardzo dobrze obrazuje dzisiejsza Ewangelia, ukazująca postawę faryzeuszy. Postawę, która rodzi się z widzenia świata poprzez pryzmat układów, zależności i ideologii. Wobec tej rzeczywistości nauka Jezusa jest czymś obcym, może jest piękna i budzi podziw, ale nazbyt zdaje się burzyć ukształtowany porządek. Dlatego wydaje się, że nie można pogodzić tych światów, że zawsze będzie istniało napięcie pomiędzy tym co Boskie a tym co cesarskie. To doświadczenie może powodować w nas postawę wchodzenia na drogę kompromisów: „będę uczciwy, ale…, „będę wierny, ale…” „będę chrześcijaninem, ale…”. To „ale” jest największym problemem, to właśnie ono sprawia, że gubimy naszą chrześcijańską tożsamość i stajemy się podobni do faryzeuszy. Do ludzi, którzy chcą pochwycić Jezusa na nieścisłości, na nie logiczności jego wymagań i nauki, która wydaje się zbyt mocno ingerować w życie osobiste.
Cóż na te oskarżenie możemy dziś usłyszeć: Oddaj Bogu co należy do Boga….. To w nas kształtuje się dzieło wiary, nie tylko poprzez słowa, ale nade wszystko dzięki mocy, która jest w nas żyjących prawdami wiary. Nie można jej przekazywać jeśli zabraknie tej mocy w nas. Nie wystarczy zatem zapewnić środków materialnych na utrzymanie misji, ale potrzeba znacznie więcej. Mojego osobistego zaangażowania, uczestnictwa w dziele Ducha, które w nas ma się wypełnić.