Współczesny świat poszukuje specjalistów. Specjalistów od marketingu, informatyki, przemysłu, itd. Można by tu wymieniać bardzo wiele dziedzin. Specjalistą jest ten kto zdobył wiedzę i umie ją zastosować w praktyce, nauczył się kontroli nad jakimś odcinkiem życia. Im lepszy fachowiec, tym może osiągnąć większy sukces. Oczywiście, trzeba też wiedzieć co jest opłacalne, jaka wiedza dobrze się sprzedaje. W takim świecie, aby zostać specjalistą, nierzadko trzeba temu podporządkować wszystko, czasem gubiąc swoje człowieczeństwo.
Czy Bóg chce, aby ci, którzy idą w Jego Imię byli specjalistami? W żadnym wypadku. Pokazuje to prorok Ezechiel. On jest tym, który słucha Boga, powtarzając za Panem. Daje o tym takie świadectwo: Wstąpił we mnie Duch, gdy do mnie mówił, i postawił mnie na nogi. Widzimy, że nie własną mocą głosi Prorok, ale przede wszystkim mocą Boga. To co można jemu przypisać, to otwartość na Boży głos. Ezechiel nie był specjalistą, był sługą Słowa.
W drugim czytaniu św. Paweł przytacza słowa, które powiedział do niego Pan: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Wyobrażacie sobie swojego przełożonego, który mówi takie słowa, po waszej wpadce? Św. Paweł doświadczając swojej słabości uczy się ufać Bogu, w Nim pokładać nadzieję, z Niego czerpać siły. Dlatego mówi dalej: najchętniej więc będę się chełpił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Daleki jest od tego, aby być specjalistą w sprawach Bożych, chce być tylko i aż sługą.
A kim my chcemy być przed Bogiem? Czy nie nazbyt często chcielibyśmy być specjalistami od Bożych spraw, i właśnie dlatego kiedy nam się to nie udaje (bo nie może się udać), to się poddajemy i wycofujemy. Jesteśmy gotowi specjalizacje w dziedzinie ducha, zostawić innym: księżom, siostrom, czy tym, których nazywamy świętymi. Często możemy w tej postawie przypominać owych słuchaczy Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Nie dostrzegając tego, że Chrystus chce wejść w naszą codzienność tu i teraz, w tym co jest zwyczajne. Dlatego może się zdarzyć, że zlekceważymy to co mówi Bóg, do czego nas wzywa, bo to wydaje nam się nie zgodne z naszą logiką, logiką sukcesu. Pozostaniemy więc głusi na Jego natchnienia, bo nie będziemy do końca ich rozumieli, i nie będziemy chcieli oddać kontroli Bogu.
Bóg nie chce widzieć w nas specjalistów, pragnie spotkać się z nami takimi jakimi jesteśmy z naszą słabością, brakiem wiary, z całym doświadczeniem naszego życia, dobrym i złym. Chce wejść w nasze życie dzisiaj, już teraz i uczynić nas świadkami swojej obecności. Pragnie abyśmy stali się Jego przyjaciółmi. Czy Mu na to pozwolę, czy zdobędę się na to, aby wyjść ze swojego świata, w którym to ja wiem co jest dobre i słuszne? Czy pozwolę poprowadzić się w ciemność wiary, w której uznam prawdziwie Boga za jedynego specjalistę od mego życia? Tylko tak mogę odnaleźć siebie, a w sobie Bożą obecność, największy skarb.