Chrystus wypowiada „Effata” z kart Ewangelii do każdego z nas. Mówi: Otwórz się! Pragnie, abyśmy przyjęli Jego moc i obecność, które w codziennym zabieganiu często tracimy. Zamknięci w świecie swoich problemów i trosk, nie potrafimy spojrzeć na nasze „tu i teraz”, gubiąc zdolność dostrzegania Tego, który przychodzi i jest naprawdę blisko. Który staje pośród nas z konkretnym przesłaniem – Słowem Życia, kierując je do każdego z nas indywidualnie. Ciągłe zabiegania wokół spraw tego świata, może osłabiać zdolność usłyszenia Jego nienarzucającego się przesłania. Tym bardziej, że często przychodzi On i przemawia do nas obleczony w codzienność i zwykłość. Jezus pragnie, aby nasze szare życie, praca, dom, szkoła stawały się miejscem gdzie będzie można usłyszeć Jego głos. Głos: cichych objawień, poruszeń sumienia, rozeznawania woli Bożej.
Chrystus niestrudzenie powtarza: Odwagi, otwórzcie się na Mój głos! Otwórzmy się na Pana, który pragnie spotykać się z nami w każdym człowieku i wydarzeniu jakie jest naszym udziałem. Problem jest jednak w tym, że często nie chcemy Jezusa, właśnie tam gdzie przychodzi. Gdzieś indziej, to tak, ale nie tutaj gdzie mogę zachować coś dla siebie, przywłaszczyć chwilę, aby była tylko moja. Tak ogólnie chcemy otworzyć się na wartości jakie przynosi Jezus, ale często na własnych regułach. W jakże wielu sprawach pozostajemy tak naprawdę głusi na Boże natchnienia. Często lękamy się tego co chce nam powiedzieć Pan. Ponieważ boimy się, że może nam zabrać dobrze znany świat, do którego się przyzwyczailiśmy. Zmienić rzeczywistość ograniczoną naszym duchowym kalectwem i małodusznością. Świat pełen kompromisów. Jakże trudno jest przyznać się do tej choroby duszy, do głuchoty na Boże poruszenia i natchnienia. Dlatego bardzo potrzeba owej prawdy, która wyzwala, Jezusowego „Effata” wypowiedzianego z mocą. Słowa obnażającego nasze słabości, które jest początkiem procesu uleczenia, tworzącego we mnie dyspozycję wiary, dzięki której będę gotowy przyjąć moc Jezusowego dotyku. Jeśli zaufam i pozwolę Jezusowi dotknąć siebie dzisiaj, dotknąć prawdy o mnie, dokona On cudu uzdrowienia. Słysząc głos Boga, będę uczył się języka miłości. Pozwalającego odnaleźć klucz do odkrycia coraz głębszej Bożej obecności.
A kiedy Bóg żywy przyjdzie do nas, oczy tych, którzy nie widzą i uszy tych, którzy nie słyszą, za zasłony grzechu, słabości czy zwykłej małoduszności, otworzą się. A spieczona ziemia naszych serc, zmieni się w życiodajną krynice wody żywej, z której każdy będzie mógł zaczerpnąć.
EFFATA!!!