Dlaczego przychodzimy do Chrystusa? Stajemy przed Nim w naszej codziennej modlitwie, w sakramencie pokuty, we wszelkich praktykach religijnych. Co chcemy zobaczyć? Do tych pytań niejako prowokuje nas dzisiaj sam Chrystus. Podobnie jak tym, którzy do Niego przychodzą, nie chce dawać gotowych rozwiązań i odpowiedzi, ale ukazuje rzeczywistość wiary, którą trzeba odczytać w znakach.
Do takiej drogi wiary również pragnie zaprosić swoich uczniów św. Jan, kiedy wysyła ich do Pana z pytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Czyni tak chociaż zna odpowiedź na to pytanie. Przecież jako pierwszy rozpoznał Go jeszcze będąc w łonie matki. Chce, aby jego uczniowie sami odnaleźli prawdę o Chrystusie. Doskonale rozumie, że każdy sam musi zmierzyć się z odpowiedzią, której udziela Chrystus. A nie jest to odpowiedź krzykliwa i narzucająca się. Kształtuje się ona w ciszy codziennego, trudu i cierpliwości odczytywania znaków Bożej obecności. W wydarzeniach, które nie zawsze są takie jakich się spodziewamy, w których łaska jest nam ofiarowana inaczej niż oczekujemy.
Konieczne jest tutaj otwarcie się na pragnienia, które Bóg umieścił głęboko w sercu każdego z nas. Pragnienia tej życiodajnej siły, rodzącej radość i pokój serca, której moc zapowiadał prorok Izajasz. Jest to siła, która potrafi zmienić wszystko w naszym życiu. Sprawia, że niewidomi odzyskują wzrok wiary, dostrzegając obecność Boga, chorzy odnajdują siły pozwalające iść Bożymi drogami, a cierpiący na trąd grzechu zostają oczyszczeni. Ileż razy byłem świadkiem takich cudów. Znaków, które nie dokonywały się w świetle jupiterów i rozkrzyczanego świata, ale w skrytości serca, w cieniu konfesjonałów, w tych wszystkich, którzy otworzyli się na życiodajny deszcz łaski. Jej owocem zawsze były pokój i radość, odkrywane w głębi serca. Łaski rodzącej świeżość i prostotę życia, niosącej w sobie siłę ożywiania pustyni i stepów ludzkiej szarej, często pogmatwanej i bez życia codzienności. Jest to moc, którą każdy w nas już dzisiaj nosi w sobie. Trzeba tylko obudzić pragnienie, które otworzy nas na strumienie niosące nowe życie. Zatem «Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg,…; On sam przychodzi, by was zbawić».